#BackTo50s

Świecące się opony, czyli nowatorski pomysł koncernu Goodyear

Lata 50’, 60’ obfitowały w szalone pomysły. To właśnie wtedy potentat rynku oponiarskiego, marka Goodyear, wpadła na pomysł świecących opon. Futurystycznie do granic możliwości, prawda?

Jak to się zaczęło?

Nasza historia rozpoczyna się pod koniec lat pięćdziesiątych od opracowania nowoczesnej metody produkcji opon. Nowo powstałe opony bezdętkowe były odporne zarówno na przebicia, jak i na nacięcia, a wszelkie testy wypadły jak najbardziej pomyślnie.
Gumę w trakcie produkcji można było wymieszać z barwnikiem w dowolnym odcieniu, co dawało mnóstwo możliwości. Skoro produkowano różne wzory tapicerek czy dachów, to czemu mielibyśmy zrezygnować z opon pod kolor na przykład nadwozia? Ach, a gdyby tak opona pasowała do koloru sukienki?!

Goodyear jednak nie poprzestał tylko na zabawie kolorem. W 1961 roku zaprezentowano więc… podświetlane od wewnątrz opony, w których znalazło się 18 malutkich żaróweczek.
Z założenia opony te miały poprawić bezpieczeństwo. Nie dość, że doświetlały auto przy złej pogodzie, po zmroku czy słabej widoczności, to jeszcze mogły zapalać się jedynie wówczas, gdy kierowca rozpoczynał hamowanie. Nieźle, nie?

Świecące się opony: pomysł nie do końca przemyślany

Wspaniałą teorię i założenia zweryfikowały jednak testy uliczne, które okazały się wobec tej innowacji dość bezlitosne. Świecące opony dezorientowały i rozpraszały innych kierowców, a piesi potrafili zatrzymać się na środku drogi, by po prostu przyglądać się tym cudom. Gdy Chrysler Silver 300 (na zdjęciu ze sterowcem) przemierzał ulice Nowego Jorku, zatrzymywał się ruch uliczny! Ale to chyba nic dziwnego.

Wielki powrót po latach idei świecących się opon

Z historią świecących się opon nierozerwalnie łączy się historia Sahary II, jednego z pierwszych konceptów pojazdów autonomicznych. Koncern Goodyear pozwolił tylko jednemu, prywatnemu kolekcjonerowi na założenie ich innowacyjnych opon. To właśnie właściciel Sahary II. Auto było typowo pokazowe i w szczycie swojej popularności jeździło po USA i występowało w filmach. Kilka lat temu auto zostało odkupione oraz odrestaurowane, a następnie można było je podziwiać na wystawie w Genewie. Błyszczało oczywiście na świecących oponach od Goodyear.

Sahara II

Wasza Mrs. Petrolhead

Od autorki:
Kochani, mam nadzieję, że kolejny tekst z cyklu #BackTo50s mojego autorstwa przypadł Wam do gustu i czytaliście go z przyjemnością. Pragnę poinformować Was, moich czytelników, iż był to mój ostatni tekst na łamach Girls Classic, przynajmniej na jakiś czas. Z powodu wielu zmian w życiu prywatnym, jestem zmuszona nieco się wycofać… Jednakże pełna nadziei liczę, że niebawem uda mi się do Was wrócić i znów będę dla Was pisać. Trzymajcie się, kochajcie amerykańską motoryzację i do przeczytania za jakiś czas!

Poprzednie teksty Oli: