felieton

Rozpoczęcie sezonu LKN i LowLublin – relacja z imprezy!

W tę niedzielę wybrałam się na imprezę organizowaną przez LKN i LowLublin. To około 180 km w jedną stronę. Sprawdziłam przed wyjazdem golfa, zatankowałam go. I ruszyłam. Oto, co zobaczyłam na miejscu!

LKN i LowLublin w formie. Co ciekawego przyjechało na rozpoczęcie sezonu?

Podróż do Lubartowa zajęła mi około 2h 10 minut. Na miejsce dojechałam bez żadnych większych problemów. Choć byłam zawalidrogą – jechałam nie więcej, niż 100 km/h (stąd spalanie na poziomie 6-7l) – nie doświadczyłam większych atrakcji na drodze. Co innego w samym Lubartowie. Przez miasto akurat przejeżdżał jakiś zlot rowerowy. Trochę mi zajęło trafienie w odpowiednie miejsce imprezy LKN i LowLublin, ale gdy już dotarłam, buzia sama mi się uśmiechała. Zobaczcie zresztą sami.

Na pierwszy ogień weźmy rodzime klasyki. Maluchy, Nysa, Fiaty 125p, Polonezy, Syrena – tak, jej również nie zabrakło. Można stwierdzić: „ba, to to samo, co wszędzie”. Niby tak, ale jednak nie do końca.

Muszę przyznać, że zauważyłam tendencję do wyjątkowego zostawiania tych aut w oryginale. Podczas, gdy okołowarszawskie zloty wypełnione są stuningowanymi Poldkami czy „dzikimi” Maluchami, tutaj wszystko wygląda, jak w latach 80. lub 90. Mi to się bardzo podoba, serio. Zobaczcie tylko na to:

Te auta „nieauta” mają w sobie niepowtarzalny urok. Ba, jak widać, sądzę tak nie tylko ja 🙂
Impreza LKN i LowLublin zaskoczyły mnie także liczbą Mercedesów. Wiadomo, BMW i Mercedesy muszą być na każdym zlocie. Jednak jestem zaskoczona – znów! – ich wyglądem. Owszem, w niektórych przypadkach nie obeszło się bez przeróbek – które nota bene są super. Zdziwiona jednak jestem faktem, że od większości z nich nie odwracałam wzroku zdegustowana i zniesmaczona. I możecie się teraz zdziwić, bo sądziliście – haha, lubelskie, co za wieś. Błąd! Jadąc tam sama nie wiedziałam, czego się spodziewać. Wyjeżdżałam już natomiast z przekonaniem, że tutaj wieś wcale nie tańczy i nie śpiewa.

Na miejsce zlotu zjechało się również sporo aut niecodziennych. Spodziewałam się, że nie samą niemiecką motoryzacją się tu żyje, ale nie planowałam uchwycić takich sztuk.

Najciekawsze auta? Podsumowanie

Województwo lubelskie – moim zdaniem – ma szansę pochwalić się ciekawszymi autami, niż te, które możemy oglądać w Warszawie, Wołominie, Sochaczewie, Legionowie czy Otwocku. I tak, jestem świadoma wagi tych słów!
No bo spójrzcie tylko na tę świeżość, która bija od tych samochodów. Tak, niejednokrotnie mają sporo wad – przydałaby im się odpowiednia blacharka, lakierowanie itp. Ale dla mnie mają coś w sobie, co zachęca do poznania ich historii, pochylenia się nad nimi nieco dłużej, niż tylko do zdjęcia. Zgodzicie się ze mną?

Zostawiam Wam z dalszą częścią galerii z niedzieli:

Te dwie sztuki chyba najbardziej przykuły moją uwagę. Są jakieś i mocno nieoczywiste w tamtym miejscu:

Jestem ciekawa Waszego zdania – jak się Wam podoba taka interpretacja zlotu klasyków?