UAZ-469rs, kryptonim „chemik” – czyli jak będąc „żółtodziobem”, doprowadziłam projekt do końca
Już od okresu nastoletniego poszerzałam wiedzę i zbierałam wyposażenie związane z wojskami chemicznymi. Pasjonowała mnie tematyka nieludzkiej broni – Broni Masowego Rażenia (BMR).
UAZ-469rs nie był przypadkowy. Ojciec zaszczepił we mnie pasję do kolekcjonowania. Z czasem kolejne maski przeciwgazowe z różnych okresów i zakątków świata przestały wystarczać. Miałam już kombinezony przeciwchemiczne, liczniki Geigera oraz pozostały sprzęt. Trafiały się także pamiątki w postaci naszywek i odznak. Apetyt rósł w miarę jedzenia.
UAZ-469rs – jak to się zaczęło?
Około 2014 roku pojawiła się myśl, by spróbować pozyskać Samochód Rozpoznania Skażeń na podwoziu GAZ-69. Kolejne 3 lata poszukiwań skutecznie pokazały, że zdobycie tego samochodu, z zachowanym wyposażeniem i zabudową specjalną, przez okres w jakim one „wychodziły do cywila”, jest praktycznie niemożliwe. Szybka weryfikacja planów tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że następca poczciwego „gazika”, czyli UAZ-469 w wersji Rozpoznania Skażeń może być równie interesujący. Ba, może być nawet ciekawszą opcją, chociażby ze względu na znacznie mniejszą liczbę wyprodukowanych egzemplarzy. Przekroczyła ona zaledwie 120 sztuk.
Tak oto zaczęły się nowe poszukiwania, zdobywanie instrukcji, dokumentacji oraz prowadzenie intensywych poszukiwań idealnego egzemplarza. Wbrew temu, co można sądzić po tak małej liczby wyprodukowanych egzemplarzy w przeciągu roku, miałam kilka szans na zakup wymarzonego samochodu. Za każdym razem okazywało się, że samochody te posiadały jedynie w formie szczątkowej pozostałości zabudowy specjalnej. Były już bowiem w rękach prywatnych.
O ich dawnym przeznaczeniu świadczyło jedynie kilkanaście dodatkowych otworów i parę drobnych detali, na które nikt zdawał się nie zwracać uwagi. Działo się tak, gdyż samochody o specjalnym przeznaczeniu z reguły cechowały się małymi przebiegami i dobrym, czy wręcz bardzo dobrym, stanem zachowania. Przez to, zarówno tzw. „chemiki” jak i „radiostacje” na samochodach UAZ stawały się najczęściej idealną bazą. Padały wyborem ludzi potrzebujących samochodu terenowego.
Gdzie w ogóle szukać takich samochodów w Polsce?
Firmy zajmujące się obrotem samochodami z Wojska Polskiego także od pewnego czasu już nic nie miały mi do zaoferowania. Nie pozostało nic innego jak szukać u źródeł, czyli w Agencji Mienia Wojskowego. Szybki przegląd archiwalnych przetargów pokazał, że i tu niewiele było egzemplarzy.
Kolejne miesiące minęły na przeglądaniu przetargów, w których jak na złość nic się nie pojawiało. Pewnego dnia znajduję go, tego jedynego! Szybki telefon do przyjaciela posiadającego koncesję, z prośbą o złożenie oferty w przetargu. Sprzęt i wyposażenie specjalne trafiają one jedynie na przetargi dla podmiotów koncesjonowanych.
Jednocześnie przyjaciel zaproponował mi, bym obejrzała jednak ten samochód przed zakupem. Zdziwiłam się, bo przecież jak ja, jako osoba cywilna, dostanę się na teren Jednostki Wojskowej, ale nie ma już czasu dzwonić, prosić i umawiać spotkania. Przyjaciel odpowiedział: „nie wiem, wymyślisz coś na miejscu”.
Nie ma rzeczy niemożliwych!
I tak oto z adresem jednostki w nawigacji i tysiącem myśli w głowie wyruszyłam jak najwcześniej rano do centralnej Polski. Z wrażenia także telefon komórkowy, po który już nie było czasu wracać. Po kilku godzinach stanęłam przed murami jednostki, licząc na trochę szczęścia, szybkie wejście i podanie się za rzeczoznawcę. Moja wiedza o tym pojeździe była już spora. Spotkałam się jednak z odmową. Szybki blef i prośba o kontakt z przełożonymi w celu ustalenia tego niedopatrzenia. Poskutkowało to tym, że po kilkunastu minutach zostałam zaprowadzona w towarzystwie żołnierza pod plac z samochodami AMW. Okazał się on oczywiście… zamknięty.
Żołnierz, widząc w moich oczach rozczarowanie, szybko poradził sobie z rozchyleniem porozciąganej bramy spiętej łańcuchem. Na placu kilkadziesiąt pojazdów. Od cywilnych osobowych przez dostawcze Lubliny, traktory, Honkery, a na ciężarowych Starach, ZiŁach, Krazach i Uralach kończąc.
Moją uwagę jednak od razu przykuł ten jedyny, wymarzony. Wtedy to marzenie wyglądało na bardzo zmęczone i rozczarowujące. Nie liczyłam na pojazd z tzw. „ZN”(Zapasów Nienaruszalnych). Jednak wygląd UAZa wrastającego w trawę, z lakierem zmatowionym od kilku lat stania na słońcu, zarastający w szczelinach mchem, ze złuszczeniami lakieru i purchlami od korozji w wielu newralgicznych miejscach nie zwiastowało nic dobrego.
No i co dalej – brać czy nie brać?
Powrót do domu z głową pełną myśli i decyzją, że jak nie teraz to nigdy. Dostałam jednak SMSa: „wybacz, nie wygrałem”. Tak chyba już miało być. Następne dni pozwoliły mi zapomnieć o sprawie i pogodzić się z myślą, że ten egzemplarz skończy jak inne i już go nigdy nie zobaczę.
Jednak w czasie rozmowy telefonicznej z pracownikiem jednej z firm obracających demobilem, dzwoniąc w zupełnie innej sprawie, postanowiłam zapytać czy nie mają jakiegokolwiek „chemika” w ofercie. Domyślałam się odpowiedzi. Okazało się jednak, że czekają na dostarczenie pewnego egzemplarza. Pomyślałam, że to niemożliwe, aby był to ten sam egzemplarz, którego nie udało mi się kupić.
Udało się – mam go tylko dla siebie!
Kolejne dni spędziłam na zamęczaniu firmy i zapewnieniach, że jestem zdecydowana kupić to auto. Po miesiącu widziałam już go na lawecie pod domem. Wyprodukowany w 1985 roku. UAZ model 31512, czyli model z pierwszych miesięcy produkcji, gdy zmieniono oznaczenie modelu 469b na 31512, o stosunkowo niskim numerze seryjnym zabudowy specjalnej do Rozpoznania Skażeń czyli nr 34.
Tymczasem byłam ciągle na początku drogi – owszem z wiedzą w głowie, ale pozyskaną z instrukcji, katalogów części i serwisówek, ale z brakiem jakiekolwiek doświadczenia przy renowacji czy chociażby naprawie samochodu… Zbliżał się koniec 2018 roku, a ja próbowałam odnaleźć się usilnie w nowej rzeczywistości, nie mając tak naprawdę bladego pojęcia od czego zacząć. Postanowiłam odnaleźć logikę w dżungli porozłączanych przewodów instalacji elektrycznej pod deską rozdzielczą oraz w ekranowanym układzie zapłonowym, który nie był w stanie wykrzesać żadnej iskry.
Na szczęście miałam wsparcie przyjaciela w postaci standardowych elementów układu zapłonowego. Przy którejś próbie usłyszałam wyczekany dźwięk – odpalił, ale błagał o regulacje. Pojazd miał przebieg raptem niecałe 30 tys. km. Z tego część mogła zostać „nakręcona na paliwo” co bywało częstą praktyką.
Jak go w ogóle… wyremontować?
Brak umiejętności w zakresie prac blacharskich i lakierniczych oraz narzędzi z nimi związanych zmusił mnie szybko do odszukania specjalistycznej firmy. Kolejne telefony utwierdziły mnie jedynie w przekonaniu, że zdecydowana większość współczesnych blacharzy ogranicza się do wymiany całych elementów, które da się łatwo odkręcić. Tu potrzebny był swego rodzaju rzeźbiarz-artysta.
Wiosną 2019 roku udało się znaleźć fachowców. Rozbieranie samochodu pokazało, że na remont jedno miejsce w garażu to za mało. Rozebrane auto zajmuje przynajmniej dwa miejsca. Od początku chciałam zachować pojazd w stanie maksymalnie zbliżonym do oryginału, co wymagało dokumentacji fotograficznej. Zdjęcia pozwoliły dojść do tego, że pojazd służył w Drużynie Rozpoznania Skażeń Plutonu Chemicznego w 25 Batalionie Dowodzenia zabezpieczającym stanowisko dowodzenia 25 Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim.
Te jednostki utworzono na przełomie XX i XXI wieku, więc nieznana jest historia tego pojazdu z lat 90. i II połowy 80. W końcu coś zaczyna się dziać!
Problemów z renowacją UAZ-469rs nie brakowało
Dokładne piaskowanie karoserii i szybki transport, by zabezpieczyć przeciwkorozyjne i pomalować podkładem. Przy zdawaniu karoserii obserwowałam zabytkowego Fiata Spidera i FSO 125p. Auta należały do właściciela zakładu. Miał on więc styczność z pojazdami zabytkowymi. Uwolniłam się od karoserii i mogłam zająć się podwoziem. Nieoceniona okazała się pomoc ojca w zakresie weryfikacji zużycia różnych elementów, a także pomoc bardziej doświadczonych członków grupy marki UAZ na Facebooku. Mój udział ograniczał się do dowożenia reperaturek do blacharza i przywożenia kolejnych części układanki z piaskowania. Podjęłam decyzję o braku konieczności remontu generalnego silnika oraz skrzyni biegów z reduktorem i przednim mostem. Okazało się, że zacięcia w pracy tylnego mostu powstały na skutek zmieleniem koła talerzowego z wałkiem atakującym.
Jeździł Wołgą w dieslu, Mercedesem S-klasą, a teraz małym Tico. Taksówkarz z Bytomia pomaga ludziom!
Tu jednak z pomocą przyszedł zakupiony drugi egzemplarz auta na części! Suche i skrzypiące resory także wymagały całkowitego rozebrania, wyczyszczenia, malowania i wysmarowania smarem grafitowanym przestrzeni między piórami. Niezliczona liczba pozostałych elementów dała zajęcie na cały rok. Chciałam wykorzystać jak najwięcej oryginalnych części.
I takim sposobem zamiast kupować nowe klosze lamp, wystarczyło spędzić trochę czasu na polerowaniu starych zmatowiałych.
Pandemia i długie godziny w garażu
Wiosna 2020 przyniosła zmiany na całym świecie, a mi zajęcie w postaci długich miesięcy spędzonych na składaniu pojazdu. Jak zwykle brak doświadczenia sprawił, że łudziłam się, iż ten etap będzie już najszybszy i najłatwiejszy. Jednak próba zamontowania szyby czołowej w jej ramie szybko zweryfikowała moje poglądy. Szanując swoją pracę, zarówno środki jak i czas na nią poświęcony, zabezpieczenie profili zamkniętych było oczywiste.
I tak naprawdę dopiero po 2 latach, z początkiem listopada 2020 roku, mogłam przejechać pierwsze metry własnym UAZ-469rs, tak zwanym „chemikiem”. Był on dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Był on moim pierwszym tak naprawdę samochodem bez wspomagania kierownicy, bez wspomagania układu hamulcowego i z niezsynchronizowaną skrzynią biegów.
UAZ-469rs z historycznego punktu widzenia…
Samochody UAZ-469rs miały zastąpić będące na wyposażeniu Ludowego Wojska Polskiego od lat 60. samochody rozpoznania skażeń GAZ-69rs i zmodernizowane GAZ-69rsM1. Bazowały one na samochodach wywodzących się jeszcze z lat 40. XX wieku. Pierwsze prototypy opracowano pod koniec lat 70. lub na początku 80. Małoseryjną produkcję około 20 egzemplarzy rocznie rozpoczęto w 1984 roku w Wojskowych Zakładach Łączności. Tam Wojsko Polskie wysyłało pojazdy UAZ-469b zakupione w ZSRR w celu ich modyfikacji, dostosowania i montażu zabudowy specjalnej o oznaczeniu UAZrs.
Miało to przystosować pojazd do wykonywania zadań bojowych związanych z Rozpoznaniem Skażeń. Nazwę modelu 469b zmieniono na 31512 w 1985 roku. Nadal w nomenklaturze w Wojsku Polskim pozostało oznaczenie UAZ-469rs i nie uległo ono zmianie do końca produkcji. Niestety koniec zimnej wojny, rozpad bloku wschodniego i odchodzenie od doktryny wojny totalnej sprawiły, że nieopancerzone samochody rozpoznawcze straciły na znaczeniu. Po wyprodukowaniu 120 egzemplarzy samochodu UAZ-469rs ich produkcję zakończono na przełomie 1989 i 1990 roku.
*********
Tekst i zdjęcia przygotowała dla Was Martyna Kulig. Dalsze prace i przygody Martyny możecie obserwować na facebookowej grupie Uaz Fan Club Polska oraz GAZ 69/M20. Regularnie pojawiają się tam kolejne relacje z prac poczynionych przez Martynę.
I na koniec: to chyba najbardziej aktualne zdjęcie auta.