Masz za dużo pieniędzy? Możesz kupić to auto. Polonez droższy, niż z salonu czeka!
Śmialiście się z Poloneza 3d za 50 tys. zł? To Caro czeka na zakup. Oby szybko, nim dotrze do wszystkich, że to zupełnie bez sensu!
Polonez droższy niż z salonu? Teraz to możliwe! Nie od dzisiaj wiadomo, że właściciele i pasjonaci wytworów nazywanych Polonezami, to dziwni ludzie. Potrafią zachwycać się rozpadającym się Polonezem 3d za 50 tysięcy, który w dodatku znika z portalu ogłoszeniowego szybciej, niż się pojawił. Dzisiaj w Internecie zagościł kolejny hit i zarazem ekstrawagancki pomysł na bardzo szybkie wydanie prawie 30 tysięcy złotych. Tak, to Polonez Caro 1.4 GLI z silnikiem Rovera. Zapraszam do karuzeli śmiechu.
Polonez droższy, niż z salonu – tylko teraz!
Nie ma przecież nic bardziej fascynującego, niż przeglądanie ogłoszeń starych aut, nawet jeśli nie ma się na nie kasy. Zawsze przecież można trafić na takie skarby, jak w tym ogłoszeniu.
Witam. Do sprzedania posiadam poloneza 1.4 GLI -16VMultipoint Injection w pięknym oryginalnym stanie. Przebieg tylko 50 tyś km. Od nowości garażowany. Przebieg udokumentowany.
– brzmi jego treść.
Auto w limitowanej konfiguracji z silnikiem ROVERA.
Czarne pierwsze tablice.
Całkowicie bezwypadkowy i bezkolizyjny – Lakier oryginalny.
Brak korozji.
Tak więc znów to samo – użytkownik „Ja” wpadł na świetny pomysł, by wyciągnąć auto po dziadku/szwagrze/wujku brata ojca z szopy, trochę je obmyć i cyk! – świat klasyków stoi przed nim otworem. Pytam się co idzie nie tak, bo ostatnio ceny tych polskich wozów oszołamiająco podskoczyły. Usilnie szukam tego przyczyny.
Dlaczego (nie) warto kupić tego wozu?
Czym wyróżnia się to auto? Można powiedzieć, że dość ciekawym lakierem, jednak z pewnością już taki gdzieś widziałam; czarnymi blachami, których jest na potęgę; silnikiem Rovera, który fakt, już wymarł.
No dobra, jestem pod wrażeniem, tutaj jest nawet folia pod nogami kierowcy i pasażerów. Czy auto przejeździło z nią te 50 tysięcy kilometrów, czy świeżo wyjechało od mechanika? Chyba odpowiedzi na to pytanie nie chcę znać, nie zmienia to jednak faktu, że zdjęcia nawet przedstawiają to, co chciałoby się zobaczyć.
Pierwsze ze zdjęć wskazuje na to, że auto wystawił z pewnościa jakiś handlarz, który bawi się w marketing i użył żółtego tła. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że kolor żółty wywołuje głównie pozytywne skojarzenia. Dobre!
Podsumowując, to kolejny Polonez Caro, który czeka na naiwnego człowieka, spragnionego wyjątkowego wozu. Pytam tylko, dlaczego padło na ten model. Za 30 tysięcy można mieć sporo, sporo więcej. No, ale wtedy nie ma wstępu do klubu Poloneziarzy, mój błąd. To wszystko tłumaczy.
Zdjęcie główne: użytkownik „Ja”, otomoto.pl