Wołga Gaz-24 – auto Dominiki wyczekiwane od lat. Renowacja zapowiada się naprawdę ciekawie!
Dominika marzyła o tym aucie od lat. Wołga Gaz-24 to samochód, który urzeka grillem i bryłą nadwozia. Obecnie trwają prace, które można obserwować na bieżąco!
Wołga Gaz-24 – jak trafiła w ręce właścicielki?
Wołga Gaz-24 w marzeniach Dominiki była obecna od około kilkunastu lat, mniej więcej od 2009 roku. W 2013 roku dziewczyna miała okazję zwiedzać krymskie drogi właśnie z pozycji tylnej kanapy w Wołdze.
Nabrałam tylko przekonania, że kiedyś muszę mieć takie auto. Ta Wołga jest świetna pod każdym względem. Wielka, kanciasta, ciężka jak cholera, ma w sobie odrobinę elegancji, a zarazem ten słowiański sznyt, który sprawia, że człowiek nie krępuje się przewalać jej bebechy gołymi rękami, bo wie, że wszystko to jest w miarę proste konstrukcyjnie.
– tłumaczy swój wybór.
Zakup wymarzonej Wołgi nastąpił jednak stosunkowo niedawno. Dlaczego? Jak przyznaje Dominika, bez umiejętności nie odważyłaby się w ogóle przejść do czynów i szukać tej jedynej. Także i bez pieniędzy, przeglądanie ogłoszeń nie jest aż tak przyjemne.
Bez zaplecza w postaci odpowiednich ludzi, których mogę zapytać o radę albo poprosić o wsparcie, ugrzęzłabym w bagnie kosztów, pożarta przez demony frustracji. A tu nagle wszystko się elegancko zazębiło. Pojawiła się nadprogramowa gotówka, chwilę później na jednym z serwisów sprzedażowych znalazła się oferta, która przyprawiła mnie o bezsenność.
– opowiada z ekscytacją kobieta.
I tak też w życiu Dominiki pojawiła się Wołga Gaz-24 – wymarzona, wyczekana, ta jedyna!
UAZ-469rs, kryptonim „chemik” – czyli jak będąc „żółtodziobem”, doprowadziłam projekt do końca
Wołga – jednocześnie kompletna, jak i niedoskonała
Auto pochodzi z 1974 i ma pod maską oryginalny silnik 2445 cm3. Nikt nie wsadził do tej budy silnika z Mercedesa W123 – i to jest piękne! Obecnie auto jest zarejestrowane, ma przegląd i ważne OC. Dominika jednak już planuje szybką wymianę płynów eksploatacyjnych, bo jak twierdził poprzedni właściciel – bardzo możliwe, że siedzą tam jeszcze te ukraińskie ;).
Dumną właścicielkę zapytałam od razu o plany wobec tego auta. Przyznała, że uwielbia wóz za to, że jest jednocześnie bardzo kompletny, jak i niedoskonały. Dziewczyna ma więc pole do popisu! Fakt, o pewnych sprawach nie zadecydowała jeszcze ostatecznie, ale na pewno samochód będzie doprowadzany do stanu fabrycznego.
Oznacza to więc usunięcie pewnych elementów i zamontowanie z powrotem tych oryginalnych. Mowa tutaj m.in o radiu, usunięciu prawego lusterka.
Z drugiej strony chciałam mieć czarną Wołgę, a ta jest… Hmm… Wielobarwna z perłową dominantą. Skoro czeka mnie robienie blacharki i lakierowanie, to równie dobrze mogę ją zrobić na czarno. Wiem jednak, że ten etap jeszcze daleeeko przede mną, więc teraz mogę myśleć raczej o tym, w jaki sposób chcę odświeżyć istotne elementy mechaniczne.
– tłumaczy Dominika.
Odbudowa i renowacja Wołgi „na żywo”
Dominika zdecydowała się założyć swój fanpage za namową znajomych. Właściwe prace dopiero przed nią, zaplanowane są od czerwca. Póki co na wspomnianej stronie znajdują się aktualne zdjęcia wozu i kolejne etapy przygotowań do renowacji.
Na przykład kilka słów o czyszczeniu chłodnicy. Będą zdjęcia, filmiki, jeśli uda się zrobić coś fajnego to też opowiem o tym jak to zrobiłam, może jakieś anegdotki i historie o samym modelu… To jest bardzo wdzięczny temat, więc nie zamierzam się ograniczać.
– uśmiecha się właścicielka.
Auto jest na tyle proste konstrukcyjnie, że wiele prac Dominika planuje wykonać sama. Ma wsparcie partnera i przyjaciół, których zawsze może prosić o pomoc i radę.
Staram się słuchać rad, ale jest też tak, że prace nad renowacją podzieliłam sobie na etapy. Każdy z etapów ma różne sposoby realizacji. Czasem jestem skłonna oddać auto w ręce profesjonalistów, bo wiem, że tak będzie lepiej dla Wołgi.
– opowiada.
W ten sposób niebawem Wołga ruszy na konserwację podwozia. To ważne o tyle, że póki co, mimo złej opinii o tym modelu, Wołga ma spód w całkiem przyzwoitym stanie. Podłużnice nie są ani trochę zeżarte przez rdzę, w podłodze nie ma dziur na wylot. Jednocześnie bagażnik to jakiś dramat, więc dobrze, gdyby ktoś, kto ma odpowiedni arsenał środków, zadziałał właśnie tam.
Mogłabym siedzieć trzy tygodnie ze szpachelką i szczotką ryżową, a potem wywalić kupę kasy na chemię, ale jestem skłonna oddać tutaj pole do działania innym… I tak to wygląda
– podsumowuje.
Dominika chce zrobić Wołgę, będzie nią jeździć, a potem oczywiście zagoni ją do roboty. Kobieta hobbystycznie zajmuje się rekonstrukcją historyczną, więc ma zamiar oferować filmowcom czy innym zainteresowanym osobom świetne auto z szoferem (szoferką? ;)) w stroju z epoki i fantami.
Śmieję się też, że z Wołgą jest jak z tatuażem, nie skończy się na jednej. Bardzo chciałbym mieć kiedyś oryginalną V8, z tą słynną płytą w bagażniku, a potem sanitarkę, bo zbieram zabytkowe sprzęty medyczne.
– zdradza z uśmiechem.