Dodge La Femme. Imponujący samochód dla kobiet, który odrzuciły już na starcie
Proszę Państwa: dzisiaj trochę o wspaniałym Dodge La Femme w całej swojej różowości. Opowiem kilka słów o jeżdżącej kwintesencji kobiecości, jak to go określali projektanci.
Cześć! Nazywam się Ola Kołodziejska, ale w internecie spotkacie mnie jako Mrs. Petrolhead. Jestem jedną z polskich Pin-Up Girls, a przy okazji ogromną fanką amerykańskiej motoryzacji.
Największą miłością darzę samochody z okresu lat czterdziestych do lat sześćdziesiątych, concept cary i… karawany. Regularnie piszę o nich na mojej stronie i stronie Pin-Up Poland. Jest mi bardzo miło, że mogę napisać dla Was tekst.
Parasol i torebka w zestawie
Trwająca walka o prawa kobiet w latach 50. XX wieku w Ameryce, oraz idące za tym powolne zmiany sprawiły, że coraz więcej kobiet starało się pracować poza domem i zarabiać. Ponadto, gospodarka znajdowała się wówczas w powojennym rozkwicie, a rodziny coraz częściej mogły pozwolić sobie na drugi samochód w gospodarstwie. Dlaczego by nie zrobić samochodu tylko dla Pań – pomyślał Dodge. Jednak La Femme z założenia miał być czymś więcej, niż tylko różowym autem dla bab.
Ciekawostka: koncepcja tego modelu wywodzi się z dwóch samochodów pokazowych Chryslera z 1954 roku o nazwach Le Comte (tłum. Hrabia) i Le Comtesse (tłum. Hrabina). Pierwszy, jak łatwo się domyślić, przeznaczony był dla męskiej części widowni, drugi – dla kobiet.
La Femme oparto na Dodge’u Custom Royal Lancerze i rozpoczęto jego produkcję w 1955 roku. Poza różowym wykończeniem za zewnątrz i w środku, Dodge postanowił zaoferować szeroki wachlarz akcesoriów związanych z La Femme. Ciekawi, co znalazło się w środku? Samochód sprzedawany był wraz ze stylową torebką, którą można było zmieścić w schowku, w fotelu pasażera. W ów torebce znajdował się absolutny must-have każdej kobiety, a więc: puder do twarzy, szminka i papierośnica. Pamiętajmy, że w tamtych czasach palenie było modne, zdarzały się reklamy zachwalające korzyści płynące palenia. Dodatkowo, w pakiecie akcesoriów dołączano płaszcz przeciwdeszczowy i parasol. Wszystko w kolorze auta, rzecz jasna!
Dodge La Femme – porażka w różowym kolorze
Piękny wygląd to nie wszystko. Był to dość nieudany „eksperyment” Dodge’a. Próby odwołania się do samochodowych kobiecych pragnień i potrzeb, od samego początku skazywały tak w zasadzie La Femme na klęskę. Dlaczego? Poprzez swoją nieudolność i naiwność. Żadna ilość mężczyzn, która wyjaśniała zalety auta w reklamach, nie byłaby w tej sytuacji wystarczającą. Po pierwsze: stereotypowe podejście do tematu. Przecież nie każda kobieta chciałaby jeździć różowym samochodem, który posiadał w dodatku puchate nakładki na pedały. Ciężko znaleźć sprawdzone informacje, co znalazło się pod maską naszego Dodge’a.
Wszystko dlatego, że aspekt mechaniczny odgrywał w tym projekcie drugoplanową rolę. Same reklamy modelu koncentrowały się w dużej mierze na produktach kosmetycznych oferowanych z samochodem, a także na użyteczności parasola i jego uchwytu. W momencie, gdy La Femme był oferowany jako nowy wóz, wyniki sprzedaży nie były zachwycające. Wyobraźcie sobie, że sprzedano jedynie 1500 sztuk. Ile z nich przetrwało do dziś? Mówi się, że raptem około stu sztuk. Osobiście nigdy nie widziałam żadnego na żywo.
Na zakończenie dodam, że mam wrażenie, że to auto jest absolutnie niedocenione i popada w zapomnienie. Niewielu ludzi w ogóle wie o jego istnieniu. A szkoda, bo to w gruncie rzeczy ciekawa koncepcja od Dodge’a.
Po więcej amerykańskiej motoryzacji, zapraszam Was na moje strony: Facebook i Instagram. Do zobaczenia!