klasyk do porannej kawki

Noemi i jej Mitsubishi Eclipse z 1991 roku. Wymarzone auto!

Biały Mitsubishi Eclipse Noemi to zakup przemyślany. Dziewczyna nie chciała mieć czerwonego egzemplarza, a pop-up i oryginalny stan to absolutny „must have”.

Auto przeszło długą drogę od dnia zakupu do dzisiaj. Co się zmieniło?

Girls Classic: Skąd pomysł na zakup Mitsubishi?

Noemi: Zanim, wraz z partnerem, zdecydowaliśmy się na zakup konkretnie tego samochodu, miałam Forda Probe drugiej generacji. Odziedziczony po rodzinie, trochę poobijany, zdecydowanie do robienia. Niestety, ze względu na problemy z przerejestrowaniem i koszta naprawy przekraczające wartość samochodu, postanowiliśmy szukać nowego auta.
Mój warunek – pop upy. Partnera – klasyk. Poprosiłam go zatem o wybranie kilku modeli samochodów, z których będzie tak samo zadowolony, a ostateczny wybór był mój.
Eclipse konkurował z Alfą Romeo GTV, Hondą Prelude i Mitsubishi FTO.

Pop-upy to był must have w wyborze auta! (archiwum właścicielki)

Girls Classic: Dlaczego kupiłaś akurat ten egzemplarz? Jaka była cena (orientacyjna chociaż) auta?

Noemi: Pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy jest trywialna, ale prawdziwa – bo był biały, stosunkowo tani i bez modyfikacji, trzymany w serii. Każdy Eclipse, jakiego widziałam na stronach z ogłoszeniami, był czerwony, co nie do końca przemawiało do mnie. Wychodzę z założenia, że jeżeli dana rzecz ma mi posłużyć przez lata, musi spełniać również moje założenia estetyczne. Ten egzemplarz był akurat biały, w dodatku miał fabryczny szyberdach i nie był daleko, bo w Zgierzu. Jego cena wynosiła 6500 złotych, ale zeszliśmy do 6200 złotych.

Girls Classic: Mitsubishi Eclipse – jak auto wyglądało w momencie zakupu?

Noemi: Auto wyglądało na lekko zmęczony, sportowy wóz z lat 90! Skradł moje serce wnętrzem przypominającym meblościankę, uroczymi pop-upami i komfortem jazdy.

Szczęśliwa właścicielka za kierownicą (archiwum właścicielki)

Girls Classic: Mitsubishi Eclipse – co zostało zrobione w aucie?

Noemi: Silnik w naszej Babie, ponieważ tak się nazywa samochód, przeszedł kompletny remont. W lutym 2021 roku obróciła się panewka, co przyspieszyło naszą decyzję o remoncie silnika. Pierwotnie planowaliśmy wysłać silnik do Elbląga, ale ostatecznie udało się trafić do mechanika, który „siedzi” stricte w temacie Eclipsów.
Jeżeli miałabym wymieniać, co zostało zrobione w aucie, to został wymieniony:
– wał korbowy,
– panewki,
– tłoki,
– korbowody,
– nowe sprzęgło kevlarowe,
– lekkie koło zamachowe.

Planowano na nowo głowicę, zostały założone rozpórki, zregenerowano podzespoły, wymienione filtry. Obecnie przeprowadzany jest lekki remont zawieszenia, wymieniane są amortyzatory oraz dopieszczane jest wnętrze. Na jesień lub początek przyszłego roku planujemy zrobić blacharkę. Zależy mi na tym, żeby auto pozostało w serii.

Samo spalanie w aucie w granicach 11-12 l/100 km w mieście nie jest imponującym wynikiem, więc Mitsubishi Eclipse nie jest używana jako daily. Zdecydowanie lepiej sprawa wygląda w trasie, gdzie przy odpowiedzialnej jeździe można zejść do 7 l/100 km. Jeżeli chodzi o dostępność części, jest bardzo ciężko, trzeba szukać na grupach motoryzacyjnych. Przy obecnym remoncie chcieliśmy wymienić zawieszenie na gwintowane Tein Flex Z, i w Polsce jest niedostępne, trzeba zamówić zza granicy. Nawet tylne światło stopu jest nieosiągalne, trzeba było wstawić zaślepkę na czas poszukiwań. Dużo części można ściągnąć ze Stanów Zjednoczonych, ale ich ceny są stosunkowo wysokie w porównaniu do innych aut tej klasy.

Girls Classic: Czy robisz coś sama przy aucie?

Noemi: Auto jest pod moją całkowitą opieką, więc dbam o nie na bieżąco – myjnie, przeglądy, kontrola ciśnienia w oponach, szukanie garażu, mechaników i dbanie o to, by było sprawne i gotowe do jazdy.

Girls Classic: Co byś powiedziała dziewczynom, które chcą zacząć przygodę z klasyczną motoryzacją?

Noemi: Powiedziałabym, żeby podeszły do tego z głową, żeby mierzyły siły na zamiary i żeby miały swojego zaufanego mechanika. Czasem lepiej odpuścić jedną ofertę wymagającą nakładu pracy przekraczającą nasze możliwości na poczet innego samochodu, który czeka na swoją właścicielkę. Moja historia z Babą bardzo dużo mnie nauczyła i sprowadziła na ziemię w wielu kwestiach. Awaria z panewkami spowodowała, że auto stało od lutego do maja na podwórku mojego brata. Potem od maja do stycznia u mechanika. Części do klasyków mogą być trudno dostępne, z pewnością przy większych naprawach, koszta przekraczają budżet!