klasyk do porannej kawki

Kia Pride Marty. Z pozoru nierealny zakup stał się największą pasją dziewczyny!

Kia Pride Marty to naprawdę wyjątkowe auto. Po pierwsze – rzadko spotykane. Po drugie – traktowane z wielką pasją. Jaka jest historia?

Kia Pride – czy da się to jeszcze kupić?

Historia Marty z Kia Pride rozpoczęła się w sumie niespodziewanie. Jedenaście dni przed zakupem, gdzieś na Instagramie zauważyła zdjęcie, na którym było właśnie takie auto. Od razu jej się spodobało. Zaczęła przeszukiwać internet, portale sprzedażowe z zamiarem kupna takiego samochodu, niestety nie udało się jej znaleźć ani jednej wzmianki, że ktoś chciałby takie coś sprzedać.

Odpuściła temat. Nadszedł czas jej pierwszej w życiu wypłaty i stwierdziła, że czas kupić pierwsze auto, by mieć czym dojeżdżać do pracy. Jako, że bardzo lubi Fiaty Punto 1szej generacji, mama dała jej namiary na komis, w którym stał właśnie taki Fiacik. Komis był oddalony od miejsca zamieszkania Marty o około 40 kilometrów. W ten sam dzień wybrała się do niego z zamiarem kupna Punto.

Jakież ogromne było moje zdziwienie, gdy zbliżając się do tego komisu zobaczyłam, że obok planowanego zakupu stała dokładnie taka sama Kia Pride, jaką ostatnio podziwiałam na zdjęciu z Instagrama! Bez wahania stwierdziłam, że ją kupię nie zważając na to, w jakim jest stanie.

– opowiada dumna właścicielka.

Okazało się, że stała w komisie od około 3 miesięcy, lecz wyglądała na znacznie bardziej zaniedbaną. Odpaliła jednak bez żadnego problemu. Marta zauroczyła się nią totalnie, pomimo iż wszyscy ją jej odradzali – mamie w ogóle się ona nie spodobała, a tata był nijako nastawiony do tego dziwacznego wtedy auta.

Rocznik, silnik, jaka to wersja?

Rocznik tej konkretnej Pride, pierwszej którą kupiła (jako trzeci właściciel) to 1995. Kupiła ją z przebiegiem 177 tysięcy kilometrów. Poprzednia właścicielka rzadko kiedy korzystała z pojazdu. Możliwe, że jest to jedyna lub jedna z kilku najstarszych Pride w Polsce. Budę o wadze 795 kg napędza praktycznie bezawaryjny silnik Mazdy o pojemności 1.3 litra i mocy 64 KM. Cały Pride jest zbudowany na licencji Forda, produkującego wówczas bliźniaczy model o nazwie Festiva i Mazdy, która stworzyła odpowiednik nazwany Mazda 121 DA. Wersja Pride Marty to wersja GLXi.

Oznacza to, iż posiada elektryczne podnoszenie szyb, zegarek, który w późniejszych okresach produkcji był zastępowany zaślepką, obrotomierz, kontrolkę niezapiętych pasów kierowcy, jak i również kontrolkę otwartych drzwi, zderzaki w kolorze i wysuwaną antenę za pomocą przycisku.

– wymienia Marta.

Na rynku występowały także Pride z klimatyzacją, wspomaganiem i automatyczną skrzynią biegów, ale (nie)stety ten egzemplarz nie jest z górnej półki i nie posiada ani klimatyzacji, ani wspomagania. Skrzynia też jest w normalnej 5-cio biegowej wersji.

Ciekawostką jest też to, że Kia Pride z 1995 roku, którą posiadam, oryginalnie była osadzona na 12-calowych felgach. Dopiero późniejsze roczniki wyjeżdżały z fabryki na trzynastkach.

– dodaje.

Marta swoją Kię ma od 2019 roku. Razem z narzeczonym dołożyli jej halogeny Wesem i zmienili 12-calowe stalówki z oryginalnymi kołpakami na 14-calowe, pięcioramienne alufelgi. Z przodu zostały ucięte sprężyny o dwa zwoje. Również na miarę własnych możliwości Marta odświeżyła jej lakier, dzięki czemu teraz widać, że jest on biały, a nie żółty jak za czasów, kiedy stała zaniedbana w komisie.

Aktualnie auto od kilku tygodni stoi u mechanika. Przejdzie gruntowny remont silnika. Potem trafi do blacharza, bo niestety Pride rdzewieją jak szalone. Następnie będzie czas na korektę lakieru, ogólne ogarnięcie niedoskonałości.

Dlaczego Kia Pride to świetne auto?

Żadnych skomplikowanych przycisków, żadnych udogodnień… Typowy spartański wóz, bez ABSów, z niewygodnymi fotelami, bez wspomagania, bez klimatyzacji, za to z klimatem i cienkimi, świszczącymi drzwiami, które podczas jazdy dygoczą jak opętane. Fajne jest to, że części mechaniczne są w miarę dostępne i tanie! Jestem tego zdania, że tym autem trzeba umieć jeździć. Te pudełko jest taką odskocznią od współczesnej motoryzacyjnej rzeczywistości. Wyróżnia się na tle współczesnych aut. Wyróżnia i to bardzo.

– tłumaczy dziewczyna.

No w sumie nie dziwne, teraz na drogach jeżdżą gigantyczne SUV-y, ogromne kombi.

Odkąd ją kupiłam wiedziałam, że nie będzie w moim posiadaniu zwykłą serią. W niedalekiej przyszłości planuję zakup ciekawego koła, wstawienie gwintu, który już od sześciu miesięcy czeka w garażu i ogółem planuję jeszcze odświeżyć wnętrze. Dlaczego uwielbiam Pride? Hm.. Uwielbiam Pride za prostotę. Za to jak bardzo jest czytelne w obsłudze.

– podsumowuje.

Marta dzieli się z nami również ciekawostką. Zanim kupiła pierwszą Kię Pride, jej narzeczony mówił, że nie dadzą rady zdobyć tego właśnie modelu. Argument – tych aut już nigdzie nie ma. Obecnie posiadają już dwa egzemplarze Pride. Jeden z roku 1995 (pierwszy zakup, przeznaczony na projekt) i z 1998 (przeznaczony jako daily) oraz Pride narzeczonego w nadwoziu kombi. Produkowane tylko przez dwa lata!

Po ten ostatni egzemplarz w kombi przejechaliśmy aż 400 kilometrów, by go zakupić. Oboje posiadamy dużo broszur dotyczących tego właśnie modelu Kii, kolekcjonujemy co tylko się da, części również!

– dodaje z dumą.

Mam nadzieję, że uda się nam w tym sezonie spotkać z Martą. Byłaby to świetna okazja do rozmowy i wspólnej sesji zdjęciowej!