klasyk do porannej kawki

Martyna i jej Golf II. Kupiony spontanicznie, ale daje mnóstwo frajdy. Szczególnie 1.8 z k-jetem!

Przygoda z „Szarikiem” zaczęła się w styczniu 2021 – Golf II widniał w ogłoszeniu i byłam pewna, że to jest właśnie TEN!

Dlaczego akurat VW Golf II?

Zawsze marzyłam o starszym aucie, które ma dusze i swój niepowtarzalny klimat. Przez chłopaka, który również ma zamiłowanie głównie do Volkswagenów, i troszkę przez rodzinę, wkręciłam się w to wszystko. Chciałam wrócić do tych czasów kiedy po ulicach jeździły takie auta jak Polonezy, Maluchy i właśnie Golfy. Taki powrót do dzieciństwa, w którym ciągle towarzyszyły mi Volkswageny.



Zdobycie Golfa nie było łatwe, była zima, śnieg i lód na drogach, no i 130 km do pokonania ze świadomością, że wracając już Golfem do domu, będzie miał on niesprawną nagrzewnicę. Okazało się, że w ogóle jej nie miał! Kilka przystanków po drodze na ogrzanie się w innym aucie, a w Golfie jazda pod dwoma kocami i w rękawiczkach 🙂

Od samego początku wymienione zostały wszystkie filtry i płyny. No i została założona NOWIUTKA NAGRZEWNICA. Wpadły też nowe klocki hamulcowe, bo mega słabo hamował.

Co Golf II skrywa pod maską?

Jest to Golf z 87 roku z silnikiem 1.8 w benzynie w K-Jetronicu z 4-biegową skrzynią. Obecność K-Jetronica ma swoje dwie strony – dobrą i złą. Z jednej strony ciężko go ogarnąć, ale dzięki niemu dźwięk silnika jest wyjątkowy. Znajomi określili to jako V8 na kompresorze 🙂 Jak tylko zrobiło się ciepło, zaczęliśmy prace nad wyglądem. Nowy grill, nowe halogeny Hella, detailing całego lakieru, oryginalne lampy Hella, podwójny wydech.

W środku wymieniłam gałkę zmiany biegów na bile Ósemke. Była okazja też z innego golfa zamienić się wnętrzem, więc wpadły beżowe fotele, o których marzyłam! Trzeba było też zrobić porządek z kablami pod deską, więc później włożyłam tunel środkowy, którego w ogóle nie było.


Mercedes W201 Dominiki – oryginalny silnik 2.5 TD robi robotę. I ten bordowy środek!

Pierwsza dalsza podróż!

Powoli Golf wracał do stanu, jak z fabryki. Przygotowując go do pierwszego zlotu, nie obyło się bez problemów. Dzień przed, wieczorem, trzeba było pojechać na stację, żeby benzynki nie zabrakło. Po powrocie – 3m od garażu huk i golf stoi. Spadł CAŁY WYDECH, a o 12:00 następnego dnia już wyjazd na zlot. No i co robić? Szybko szukaliśmy kogoś, kto go chociaż pospawa i umocuje wydech na szybko. Na szczęście znalazła się taka osoba, więc Golf wyruszył w swoją pierwszą dalszą podróż.

Po zakupie został z Golfa wyciągnięty gwint – dla wygodniejszej jazdy 🙂 Jednak i tak czekała go wymiana prawie całego zawieszenia, amory, wahacze, sworznie, przeguby itp. Najbardziej zmęczone były mocowania amortyzatorów – dosłownie można było nimi ruszać jak auto było na lewarku, więc wyglądało to słabo.

Ale podsumowując – jazda Golfem to sama przyjemność. Dużo uśmiechu na twarzy daje to, gdy ktoś przejeżdża obok i myśli 'zwykły golf’. Wystarczy bieg niżej, pedał w podłogę i mina kierowcy bezcenna – jest zaskoczony, że 90 KM może dać czadu 🙂 Widząc zdziwienie ludzi na ulicach, jak to maleństwo brzmi, no i że za kierownicą siedzi dziewczyna, myślę, że był to dobry wybór. 

Z każdym miesiącem zakochuje się w tym aucie coraz bardziej. Mamy z chłopakiem wspólną pasję i razem z tego korzystamy, jeżdżąc nocami na 2 auta 🙂 
Pracy jeszcze dużo nad tym autem, chociaż mechanicznie jest już w porządku. Następny cel to wymiana kierownicy na drewnianą. Do idealnego wyglądu brakuje mi chromowanych wąskich zderzaków, blendy czerwonej i chromowanych lusterek. A felgi? To tajemnica, właśnie się lakierują  – kolor osobiście wybrany 🙂 Będą na przyszły sezon.

tekst i zdjęcia: Martyna Herbatowicz / Metaxa Foto