#BackTo50s, felieton

Magiczne święta – Rotunda Forda i jej historia

W latach 50. legendarna Rotunda Forda była jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w Stanach. Wyprzedziła nawet Statuę Wolności! Wszystko dzięki… Christmas Fantasy!

Rotunda Forda – o historii słów kilka

Niesamowita Rotunda Forda została zaprojektowana przez architekta Alberta Kahn’a. Została zbudowana w 1934 roku jako pawilon wystawowy na World’s Fair – „A Century of Progress International Exposition”. Następnie ją rozebrano i… przeniesiono do Dearborn, gdzie zaczęła funkcjonować jako atrakcja turystyczna. Często pojawiają się tutaj pewne rozbieżności związane z rokiem powstania Rotundy. Część źródeł podaje bowiem rok 1934, inne natomiast sugerują 1936 – a więc rok jej ponownego otwarcia w nowym mieście.

źródło: thehenryford.org

Końcówka trzydziestych oraz początek lat czterdziestych, był to na świecie oczywiście ciężki czas wojny. Rotundę zamknięto, i choć w tym czasie nieco ją przebudowano, to Ford skupił się jednak na nieco innych sprawach. Ponowne otwarcie – do trzech razy sztuka! – nastąpiło w 1953 roku. Zrobiono to w pięćdziesiątą rocznicę powstania marki.

W budynku prezentowano nie tylko obecne projekty Forda, a także futurystyczne koncepty i propozycje marki na nadchodzące lata. To nie koniec! Wyobraźcie sobie, że wewnątrz znalazł się m.in. tor „Roads of The World”. Jednak jedną z największych atrakcji była wspomniana na wstępie „Christmas Fantasy”.

Świąteczna fantazja spod znaku Forda

Odwiedzających wydarzenie, witała corocznie ogromna, żywa choinka, mieniąca się tysiącami kolorowych lampek i stojąca dumnie przed Rotundą. Bezsprzecznie – niesamowite wrażenie robiły wyszukane, animowane scenki, które z biegiem lat stawały się coraz bardziej imponujące i rozbudowane. Były również różnorodne: w 1957 roku jedna z takich scenek przedstawiała np. salon piękności, gdzie elfy upiększały parę lalek, a rok później prezentowano ogromny, animowany cyrk. Świąteczną atmosferę uzupełniała szopka z postaciami naturalnej wielkości, którą zdecydowano się umieścić na dziecińcu Rotundy.

Potęgowały ją występy grup chóralnych, śpiewające na żywo oraz muzyka wygrywana na organach. A co ze Świętym Mikołajem, zapytacie. Czekał na grzeczne dzieci w wyjątkowym miejscu, do którego prowadziła długa rampa. Mikołaj nie był sam: wraz z nim były również żywe renifery!

źródło: thehenryford.org

Niemożliwe jest oddanie całej magii wydarzenia, jak i miejsca, samymi słowami. Te wszystkie świąteczne dekoracje, muzyka, wystawy… Nie dziwię się, że były to tak popularne wydarzenie. Zresztą, sami obejrzyjcie załączone zdjęcia.

Smutny koniec legendy

Niestety – nie mogę napisać Wam, jak teraz wygląda Rotunda Forda. Dokładnie 9 listopada 1962 roku na dachu budynku wybuchł pożar. Wyczytałam, że zaczęło się od pozostawionego bez opieki kotła z gorącą smołą, którą uszczelniano dach. Choć wszystkich bezpiecznie ewakuowano i obyło się bez ofiar, to sama Rotunda nie miała szans i zniknęła w mniej niż dwie godziny.

I na koniec, w sumie to szkoda, że Ford nie zdecydował się na odbudowanie tego niesamowitego miejsca… Wraz z pożarem przerwała się również tradycja Christmas Fantasy.

Zdjęcia załączone do tekstu pochodzą ze strony thehenryford.org

***

Kochani, z racji zbliżającego się Bożego Narodzenia, chciałabym Wam życzyć wesołych świąt spędzonych w rodzinnej i ciepłej atmosferze.
Kochajcie amerykańską motoryzację, czytajcie Girls Classic i w ogóle!
Super, że tu jesteście razem ze mną.

Mrs. Petrolhead

Poprzednie teksty Oli: